Po nieprzespanej nocy stopowanie tego dnia z pozoru łatwe okazało się dość trudne. Na początku szybko złapaliśmy stopa do miejscowości oddalonej 5 kilometrów od Splitu, dzięki czemu byliśmy już wystawieni przy głównej nacjonalce w kierunku Dubrownika. A tu nagle nie oczekiwanie zapaść w naszym stopowym farcie, nie miała kiedy nadejść, tylko akurat na kacu i przy skwarze słońca? Jednego stopa podkradła nam dziewczyna czekająca na busa, my ją nazwaliśmy troszku inaczej niż ,,dziewczyna'' bardziej zawodowo:) I tak 3 godziny minęły i w końcu zatrzymał się młody kierowca, który jechał do Ploce objezdzając całą Riwierę Makarską... podczas snu Szymona,,, wybrałem Gradac, bo była to ostatnia miejscowości z tej Riwiery, walka o kilometry:) W pięknie położonym Gradacu przy złocistej plaży spędziliśmy sielankowy dzień w pełni odpoczywając po trudach poprzedniej nocy i poranka. Wieczorem zakupiliśmy sobie po piwku i Domaćkim Winie pijąc na przystani jachtowej. Przyplątaly się Chorwatki i Czarnogórki, które zaprosiły nas na wizytę z nimi w lokalnej dyskotece. Wino te było strasznie mocne, tak, że nieoczekiwanie znów mieliśmy mocno, a może ten Adriatyk tak źle na nas wpływa:)?