Tysiączkując mijał nam czas podczas podróży do Albufeiry i tak wylądowaliśmy w niej o 2 w nocy. I cóż tu robić, ciemno wszędzie, głucho wszędzie, na centrum to nie wygląda:) Więc udaliśmy się na nocleg na polance z dość niewygodną ściółką, pijąc pierwsze winko na Algarve. Z rana po zaopatrzeniu się w markecie, ruszyliśmy pieszo ku morzu, okazało się, że z stacji kolejowej Albufeira do centrum Albufeiry i morza jest około 10 kilometrów, więc podjechaliśmy lokalnym busem. Jest to miejscowość typowo komercyjna- z hotelami i plażą, gdzie ludzie gnieżdzą się jeden obok drugiego, cóż mało ambitnie jak na 1 dzień, ale coż odpoczywamy:) tysiączki, pluski, złocista plaża i najcieplejsza woda jaką napotkaliśmy w Atlantyku podczas całej podróży, czyżby na skutek dużej ilości uryny hehe:)?