Złapaliśmy stopa w kierunku Crikvenicy. Droga ta jest bardzo malownicza, prowadzi wzdłuż zatoczek, wysoko przy stromych wzgórzach. Podczas rozmowy z młodym sympatycznym chłopakiem, spytaliśmy się, by podtrzymac rozmowę o najlepsze trunki% w Chorwacji. Podczas rozmowy on powiedział tradycjnie Rakija itp, ale polecił też Bośniacką Śliwowicę wytwarzaną naturalnie, pochwalił się, że ma w bagażniku 30 litrów importowanej z Bośni niedawno i z chęcią 1 litrem się podzieli. Przy szybkim wypakowywaniu się juz w Crikrvenicy przez przypadek z rzeczami zagarnęłem jego sweter w pośpiechu... było mi niezręcznie, czekalśmy na niego godzinę nie wrócił. Nie dość, że dał nam śliwowicę, to jeszcze sweter, który i tak nazajutrz porzuciłem w widocznym miejscu. Wracając do nurtu śliwowicznego- chłopak mówił nam o tym, że ma moc, ale my nie wiedzieliśmy, że tak wielką! Po rozbiciu przyplażowego obozowiska w ciemnym miejscu i degustacji tego mocnego trunku... zdarzyło się nagle totalne halo! Łącka śliwowica przy tym trunku się chowa. Trunek ten przez kilka dni nam towarzyszył w plecaku... bo czuliśmy przed nim strasny respekt:)