Szybko złapaliśmy stopa do dużej wypoczynkowej miejscowości Biograd na Moru. Tym razem po około pół godziny łapania, zrezygnowaliśmy, by zdążyć zaopatrzeć się w markecie w chorwackie winka i odprawić szykowną kolację na własnej plaży. Spaliśmy na końcu cypelka, gdzie byliśmy niezauważeni, w takim stopniu, że samochodem na ten cypelek podjechała pewna para, która dostarczyła nam kina na żywo, przy degustacji butelek wina:) Mieliśmy pomysł, by spać pojedynczo w łódkach poprzypinanych do cypelka, ale już procenty w krwi oraz obawa przed poranną wizytą policji, sprawiły, że zrezygnowaliśmy:)