Trochę zasiedzieliśmy się na tej plaży, ale warto było i dopiero pod wieczór zaczęliśmy stopowac ku A Coruni. Na trasie występowały dość duże korki, jako że był to koniec weekendu i dośc powolnym tempem przemieszczaliśmy sie na zachód, aż w końcu trafiliśmy na słabe miejsce do stopowanie, gdzie samiochody jechały ponad 100 km/h i musieliśmy spocząć na spokojnej plażyczce w Bureli. Niestety markety były pozymakane, knajpki też przez Niedzielę, a my mieliśmy lekkie gastrnomiczne problemy:) ale cóż jeden z autochtonów dał nam jakieś ciastka, pan Motor zdobył kilka cygaret i paszli spać, głupio tak się zasypia przy zachodzie słońca nie oddając się kontenplacji nad butelką wina z danego regionu ach.