Do Vigo udaliśmy się z samego rana pociągiem regionalnym za około 3,5 euro(100km) lekko niewyspani, ale cóż wiedzieliśmy, że miasto to turystycznie jest dośc przeciętne, ale leży nad morzem, więc mogliśmy w nim pożegnać sie plażowo z Hiszpanią i Galicją. Vigo słynie z rybołóstwa i naszego ulubionego gastronomicznego przemysłu ,,konserwowego'', w centrum wyrasta olbrzymi port a do plaży trzeba było przejechać spory kawałek komunikacja miejską. Plaża dośc spokojna, w sam raz na odpoczynek, niestety tego dnia pogoda była dość przeciętna i formy stratusocumulusiaste zasłaniały śłońce. Około 13 udaliśmy się w centrum w celu zasięgnięcia informacji turystycznej, co można by tu zobaczyć i konsumcji. Tourist info było nieczynne, więc po spożytkowanie posiłku i wykonaniu tabliczki ,,Portugal'' ruszyliśmy ku nowej krainie HEJ HO:)