Do Tomaru dojechaliśmy na trzy stopy, które ogólnie przebiegły dość szybko i żwawo, widoki na trasie momentami były bardzo zacne, ponieważ wkraczaliśmy wgląb lądu Portugali, a były to tereny lekko górzyste. Po dojechaniu do Tomaru i zlokalizowaniu klasztoru Templariuszy ochoczo ruszyliśmy ku górze, pozostawiając po drodze plecaki u ochroniarza parkingu. Niestety po dotarciu na miejsce okazało się, że klasztor był już zamknięty i pozostało nam tylko zewnętrzne oblukanie tego obiektu przy zachodzącym słońcu. W centrum znajduje się ciekawy kosciół równiez powiązany z templariuszami. Nieopodal przy głownej rzece znajdwał się park, gdzie pan Motor zajął się wędkowaniem. Jako, że ryb było tam mnóstwo, to przypominało to bardziej wędkowanie na stawie hodowlanym, ale i tak udało mu się złowić zacną sztukę. Po wędkowaniu i odprawieniu trunkowych kontenplacji nad tym miejscem ułożyliśmy się w ukrytym przycienionym miejscu za palmą na równie wystrzyżonej trawce, gdzie nikt nas nie widział, a przechodniów i tak była garstka:)