Cóż z Varazdina dojechaliśmy sielankowo do granicy ze Słowenią na dwa stopy, szybka odprawa paszportowa i cóż.... chmury deszczowe. Zaraz będziemy mieli pecha, na całe szczęscie, udało nam się szybko złapać samochód pomocy drogowej, który jechał po chorwackie rozbite auto do Grazu w Austrii i wtedy zaczeło lać... pełno szczęścia:)