Klasycznie z rana zajechaliśmy do miasta kościołów, przesiadka w busika za 2 złote do granicy i jesteśmy. Dla ludzi nieobytych z realiami wschodu przemysł mrówkarski robi wrażenie... my jednak Medykę na fakt, że jesteśmy turystami szybko przechodzimy, tym razem udało natrafić się na przyjaznych ludzi:) 3 osoby z szóstki debiutuje na wschodzie i tak przesiadamy się na marszrutkę do Lwowa za 15 hrywien(7,5 złotego) można liczyć 1 złotówka-2hrywny. Czas należy przestawić o godzinę do przodu- rok temu przez te niedopatrzenie mogliśmy przeoczyć pociąg do Odessy. Bagaże zostawiamy w skrytce na dworcu(6 hr od sztuki) i wyszukujemy połączenia nocnego do Czerniowiec-pogranicze Ukraińsko-Rumunsko-Mołdawskie:) Cena Plackarty-33,5 HR od osoby-19 40-8 40 rano... czyli idealny pociąg na naładowanie baterii z noclegiem za rozsądną cenę:) I tak tradycyjne zwiedzanie Lwowa od dworca w dół ku centrum-Cyrk, Opera, Rynek, okoliczne kościoły z których największe wrażenie robi na mnie Ormiański z dość niewidocznym wejściem niedaleko rynku, pomik Mickiewicza, Arsenał, Cmentarz Łyczakowski w tym cmentarz Orląt Lwoskich. Drugi raz w centrum natrafiliśmy na Polaka, który chciał służyć za przewodnika, rok wczesniej za takową usługę zapłaciliśmy 20 złotych tym razem nauczeni doświadczeniem, mówiliśmy, że my wszystko Znaju:) Znów można było otworzyć browara i z dumą obchodzić ulice.. dla tych co nie wiedzą na Ukrainie można pić w miejscach publicznych.. ach te marki.. Lwowskie, Sławutycz, Obolon:) Cóż po lwowskiej tradycyjnej sielance można było zrobić zakupy na nocną plackartną podróż-0,7 zgłoś się na głowę:) Cóż podróż mijała radośnie w sielance, główną atrakcją był prowadnik wagonu, który pierw uciszał nasze towarzystwo, a później sam stał się uczestnikiem zabawy:)