Po wrażeniach dnia poprzedniego nadszedł kolejny z pozoru sialankowy dzień, gdzie mieliśmy w planie odwiedzić Orheiul Vechi-rzekomo najcenniejszy zabytek Mołdawii. Ale najpierw z rana szybko zebraliśmy się w sobie, by pierw dokończyć zwiedzać najważniejsze zabytki Kiszyniowa. Po migracji znaną nam marszrutką 175 do centrum zwiedziliśmy główną prawosławną świątynię Mołdawii Cerkiew Narodzenia Pańskiego, łuk triumfalny, pałac prezydencki, parlament. Ja zająłem się poganianem gołębi, inny jedli popcorn... sielanka. Cóż pora ruszyć ku dworcowi i szukać busa ku głównej destynacji dnia. Po drodze przypadkiem trafiliśmy na polską ambasadę w Kiszyniowie. Po przybyciu na dworzec o 12 30 okazało się że bus do Trebujeni rusza o 14 00 więc każdy z nas miał dużo czasu na autochtonizację w okolicznych dworcowych barach i hali targowej. Wszędobylskie wino rozlewane w okolicznych knajpach-1 lei(25 gr) za szklankę:) i kartoszki, pierożki... i tak ruszyliśmy...