Rano zaskoczył nas deszczyk i schroniliśmy się przed nim w przydrożnej kapliczce, jak się później okazało, deszczyk, tudzież mżawka towarzyszyły nam przez większośc dnia. I tak ruszyliśmy na wylotówkę tej mieściny, jak się okazało była ona bardzo dobrze komunikacyjnie położona, tuż przy głównej portugalskiej autostradzie Północ-Południe. Więc po jednym stopie Land-Roverem zostaliśmy wystawieni na bramki autostradowe, wychodziliśmy z założenia, gdzie złapiemy tam jedziemy:) oczywiście głównym celem dnia był Porto, ale po drodze można było też zahaczyć o Bragę lub Guimares, akurat pierwsze złapane auto jechało do Bragi, więc i tam sie udaliśmy:) Niestety było dość hmm wilgotnie, więc Bragę zrobiliśmy wręcz przelotem, zatrzymując się dłużej w romańskiej katedrze, będącej głównym budynkiem katolickim w Portugali, w podziemiach jej pochowani są od pokoleń biskupi, niestety pogoda, dalej była dośc nieprzyjazna na sielankę, więc ruszamy dalej ku Porto. Na dworcu okazało się, że koszt pociągu do Porto to tylko 2 euro(60 km- tzw Suburbia), więc udaliśmy się ku Porto. Niestety Braga nie miała połączeń kolejowych z Guimares, więc przy takich warunkach atmosferycznych, Guimares zostało pominięte.