Tak wędrujemy i wędrujemy, a jeszcze nie mieliśmy debiutu nad portugalskim Atlantykiem, a podczas rozmowy Polka poleciła miejscowość Sao Pedro na wysokości Leirii, na zdjęciach w gazecie u niej wydała nam sie ona bardzio atrakcyjna na plażowanie, ze względu na klify- czyli to co misie lubia najbardziej:) w środkowej Portugalii na wielu odcinkach nie ma autostrad, dzięki czemu cały ruch, szedł nacjonalką a to sprzyja autostopowaniu:) i tak już przy bardzo słonecznej pogodzie sielankowo poruszaliśmy się do przodu, a to ze Szwajcarem, a to z młodym kolesiem, który obdarował mnie mapą samochodową Portugalii Michelin, gdy z trudem pokazywałem mu nasze miejsca destynacji na mapie Europy- przydała się bardzo. Później już jechaliśmy z murzynem pochodzącym z Cape Verde do Marinha Grande i tam zrobiliśmy zakupki na pobyt w Sao Pedro. Stopa do tej miejscowości złapaliśmy od razu i tak znaleźliśmy się już u celu dzisiejszego dnia. Niestety fale tego dnia były ogromne i nie pozwalało to na kąpiel w Atlantyku, za to niedosyt ten nadrabiały widoki na plażę i duże klify. Po wylegiwaniu sie nadszedł wieczór i ruszyłem sam na ścieżkę widokową wzdłuż klifów robiąc klimatyczne foty, a Motorek został sam z plecakami. Po powrocie okazało się, że poznał sympatycznego Pedro, który szedł wzdłuż wybrzeża od Porto do Lizbony. Rozmowy przebiegały sielankowo z dużą dawką opowiadań i żartów, z degustacja piwek i winka. Pedro miał ze sobą cały ekwipunek- namiot, kuchenkę gazową itp, nie to co my bez namiotu czy karimat- totalne minimum wagowe. I tak postanowiliśmy całe nasze dobytki zamknąć na kłódkę w jego namiocie i udaliśmy się ochoczo na dalsze spożywanie już w barze. Rozmowy przebiegały na wszystkie możliwe luźne tematy i na końcu każdy był już lekko wcięty. Hitem tego wieczoru było wykonanie przez niego angielskiej wersji Makumby PS było to dośc satyryczne, biorąc pod uwagę jego ciemnawą karnację i tak bagaże zostawiliśmy w jego namiocie, a my na ludzie usnęliśmy obok namiotu. Przed świtem zbudził mną przypływ zahaczający o dolne partie śpiworu, który był otwarty. Odsunełem się dalej i na całe szczęście to był max, co Atlantyk pokazał tym razem.