Ruszyliśmy zadowoleni, wygodnie rozłożeni w tirze, mogliśmy już zaprzestać tranzytowej walki i udawać się spokojnie do Polski, tego dnia planowo mieliśmy dojechać do Valence przed Lyonem, a później 9 godzinna pauza. Ale w okolicach Montpellier we Francji, nagle padła tylnia opona w naczepie, na środku autostrady, cóż dalej jechać nie możemy, ale znaleźliśmy zatoczkę SOS, więc wymiana. Okazało się, że kilkadziesiąt metrów za nami inny Tir też złapał kapcia, więc pewnie było to ze sobą powiązane. Kierowca cieszył się, że wziął nas ze sobą, bo wymiana przebiegała dość żwawo poza jednym zardzewiałym elementem, którego nie dało się ruszyć, na całe szczęście nieopodal była wezwana już przez tamtego Tira pomoc drogowa, która oświetlała nam drogę i za drobną opłatą odspawała zardzewiałą część, więc mogliśmy jechać dalej. Co ciekawe w tamtą stronę Tir ten złapał dwa kapcie, więc był to dość pechowy kurs. Nadeszedł czas Pauzy my dumnie ze śpiworami rozłożyliśmy się w naczepie, śpiąc na płytkach ceramicznych:)